Page 1 of 2

Wysokie posłannictwo kultury... hmm...

Posted: Tue Nov 30, 2010 7:09 am
by jan
Wysokie posłannictwo kultury... hmmm...


Kultura - to godne, w miarę zasobne życie.

Kultura to nie (używając słów Boya) bełkot "o pruskich gwałtach, o modernie i secesji".

Kultura to czysta łazienka, dotrzymane słowo, punktualność, sprzątanie po sobie,
czyste gacie i koszula pod świetnym żupanem lub sukmaną, pociągi jeżdżące zgodnie z rozkładem jazdy;
kultura to - w głowie to, co na dyplomie, odpowiedzialność za własne słowa i czyny,
za własne dzieci i starych rodziców...

Kultura - to nie dyskurs o rzeczach bezsensownych i niezrozumiałych, to nie bazgroły, wygibusy i hałasowanie,
kultura to praca, służba, obowiązek - który może zaowocować PRAWAMI.

Tam gdzie prawa są pierwsze, a obowiązki drugie, tam nie ma praw - jest bezprawie,
tam nie ma kultury.

SZTUKA - to element KULTURY, też służebny wobec ŻYCIA...
ŻYCIA, które jest cudownym przypadkiem,
a CZŁOWIEK jest kwiatem na drzewie życia...
a kultura jest wonią, barwą kwiatu...

Wszystko, co ponad człowiekiem, ponad materią - to wytwór oderwanej od życia ludzkiej wyobraźni.
Oderwało się, poszybowało w Kosmos, skondensowało w doktrynę - opadło, zaćmiło... WSPAKULTURA!

Kulturo, bądź wonią, barwą - w służbie życia!

Posted: Wed Dec 01, 2010 12:28 pm
by mg_gdynia
Łacińska CULTURA oznaczała UPRAWIANIE, DOSKONALENIE -
- początkowo tylko ROLI (ziemi),
potem WSZELKIEJ MATERII, poddającej się uprawie/doskonaleniu,
wreszcie DUCHA.

W tym znaczeniu CULTURA zasadniczo była kontynuacją
greckiej PAIDEI, oznaczającej CAŁOŚCIOWE FORMOWANIE CZŁOWIEKA.

Przykład:
KSIĄŻKA jako wytwór materii jest warta KILKA ZŁOTYCH
(papier + klej/nici + farba ...),
jednak gdy ta książka zawiera np. "PAŃSTWO" PLATONA,
gotowi jesteśmy dać za nią KILKADZIESIĄT, a nie kilka złotych...

Tym właśnie różni się człowiek od zwierzęcia, że uznaje
PRYMAT DUCHA NAD MATERIĄ.

Podsumowując:
"CULTURA ANIMI PHILOSOPHIA EST"
(Cicero - Tusc.).

Posted: Wed Dec 01, 2010 2:42 pm
by jan
//Tym właśnie różni się człowiek od zwierzęcia, że uznaje
PRYMAT DUCHA NAD MATERIĄ. //

Nie uznaję prymatu ducha, nic nie wiem o duchach.

Jestem sama materia.

Znaczy - nie jestem człowiekiem.

Posted: Thu Dec 02, 2010 7:24 am
by Basia
Niestety historia ludzkości zbyt często udowodniała, że przezwyciężając (i to nie zawsze) w życiu codziennym, duch zbyt czesto nie wytrzymuje próby sytuacją ekstremalną, i ustępuje materii. Różniąc się w czymś od zwierzęcia, człowiek zwierzęciem pozostaje. Najmniej potrzebnym na Ziemi zwierzęciem, i najbardziej okrutnym, wbrew istnieniu kultury.

Posted: Thu Dec 02, 2010 7:51 am
by Adam Zwoiński
Byłem raz ;-) w Kaliningradzie, piękne miasto

Posted: Thu Dec 02, 2010 8:13 am
by Basia
A dziękuję bardzo, cieszę sie, że Panu się spodobało. ))) Zapraszamy ponownie!

Posted: Thu Dec 02, 2010 2:21 pm
by mg_gdynia
Drogi Janie!

"SAMĄ MATERIĄ" będziesz wtedy,
kiedy staniesz się ZIMNYM NIEBOSZCZYKIEM, leżącym w trumnie.


Twoja twórczość m. in. na tym forum świadczy zaś o tym,
że jesteś POŁĄCZENIEM MATERII I DUCHA -
- CZŁOWIEKIEM!

Posted: Fri Dec 03, 2010 6:17 am
by jan
Nadal nie wiem co to duch i co znaczy jego prymat.

Moje myślenie i pisanie jest produktem materii:
materialne oko, uszy, nos, smak, ciało czujące dotyk - to materia,
mózg, materialny procesor przetwarza bodźce materialnego świata w INFORMACJĘ,
którą materialną ręka wklepuję w materialny komputer.

Ameba, glon, moja Aza, ja - to materia zorganizowana w życie,
wszelkie duchy, dusze, bogi - to produkty materii, twory ludzkiego umysłu,
MATERII PRZETWARZAJĄCEJ INFORMACJĘ.

Posted: Fri Dec 03, 2010 12:30 pm
by mg_gdynia
NAPRAWDĘ?!?

A gdzie i kiedy WIDZIAŁEŚ MYŚL, o której piszesz?

A widziałeś gdzieś i kiedyś np. KOŁO lub ZBIÓR PUSTY czy powiedzmy LICZBĘ "PI"??

Argument
"CZEGO NIE WIDZĘ, TO NIE ISTNIEJE"
jest to
"ARGUMENT" MAŁEGO DZIECKA,
a nie
dorosłego człowieka...

Pół żartem, pół serio:
HUGO STEINHAUS - "MIĘDZY DUCHEM A MATERIĄ POŚREDNICZY MATEMATYKA" (PWN 2000).

Posted: Fri Dec 03, 2010 1:49 pm
by jan
Aaaa!

Czyli duchem jest myśl, liczba pi, zapewne również pojęcie demokracji, cywilizacji, dobra i piękna...
A muzyka którą słyszę czym jest?

Posted: Sat Dec 04, 2010 1:27 pm
by mg_gdynia
Cie choroba...

Kto zaczął wątek dyskusyjny "W zdrowym ciele ZDROWY DUCH"?

A wyżej sam napisałeś, że "przetwarzanie informacji" ISTNIEJE, ale przecież
NIE WIDAĆ GO, NIE SŁYCHAĆ, NIE MA ZAPACHU ANI SMAKU, NIE DA SIĘ GO DOTKNĄĆ...

I tak właśnie jest: pojęcia, osądy i rozumowania ISTNIEJĄ, choć
NIEWIDZIALNE, NIESŁYSZALNE, BEZ ZAPACHU, BEZ SMAKU, NIEMOŻLIWE DO DOTKNIĘCIA.

Podsumowując:
"MENS SUMATUR PRO ESSENTIA ANIMAE"
(Aquinas - De veritate).

Posted: Sat Dec 04, 2010 6:25 pm
by Observer
mg_gdynia wrote:NAPRAWDĘ?!?

A gdzie i kiedy WIDZIAŁEŚ MYŚL, o której piszesz?

A widziałeś gdzieś i kiedyś np. KOŁO lub ZBIÓR PUSTY czy powiedzmy LICZBĘ "PI"??

Argument
"CZEGO NIE WIDZĘ, TO NIE ISTNIEJE"
jest to
"ARGUMENT" MAŁEGO DZIECKA,
a nie
dorosłego człowieka...

Pół żartem, pół serio:
HUGO STEINHAUS - "MIĘDZY DUCHEM A MATERIĄ POŚREDNICZY MATEMATYKA" (PWN 2000).
Nu i już jesteśmy bardzo bliziutko żeby zamiast księży czcić matematyków :). Już się ciesze ;). A może nawet komputery..., bo z łatwością sobie radzą z PI, zbiorem pustym (jak ktoś nie widzi co jest w środku). Właśnie na to Jan chyba wskazywał :). Trzeba wziąć okulary, szkło powiększające i do mózgu :)....

kultura... tradycja

Posted: Mon Dec 06, 2010 6:10 am
by jan
Kultura - to życie w ucywilizowanych formach,
więc w jakiś sposób sformalizowane, zrytualizowane, przewidywalne...
rozróżniamy gest powitania od gestu żebraczego.

Kultura to nie bełkot o rzeczach wzniosłych, tak wzniosłych, że dla wszystkich niezrozumiałych.

Kultura to pamięć przeszłości - przemyślanej, przetrawionej, przewartościowanej -
i wnioski z tego dla dziś i dla jutra.

-------------------

Było heroiczne umieranie na barykadach trupa miasta: był głód, smród, obrzydzenie, cierpienie, zbrodnia, heroizm, tchórzostwo, podłość...
Wszystko tam było - OPRÓCZ SENSU.

Minęły lata, czwarte pokolenie zwiedza Muzeum Powstania.

Nie ma w nim bólu straty bliskich, ponurej, śmierdzącej obrzydliwości kanałów, smrodu rozkładających się trupów, głodu lęku, głupoty...

Żyją heroiczne wspomnienia, oderwane od wszelkich okropności-zbrodniczości wojny,
żyje fałszywy patos.

I truje.

Książki o powstaniu warszawskim

1. Zbigniew "Sczerba" Blichewicz:
Tryptyk powstańczych wspomnień. Dni "Krwi i chwały" czy obłędu i nonsensu

2. Jan Ciechanowski:
Powstanie warszawskie. Zarys podłoża politycznego i dyplomatycznego

Posted: Mon Dec 06, 2010 12:13 pm
by mg_gdynia
Godni potępienia są POLITYCZNI I WOJSKOWI PRZYWÓDCY POWSTANIA,
którzy WIEDZIELI, że na pomoc Sowietów liczyć nie można,
zaś Alianci Zachodni są zbyt daleko, żeby pomóc...

NIE POTĘPIAŁBYM natomiast ZWYKŁYCH LUDZI,
którzy chcieli szczerze walczyć z Niemcami.

To MUZEUM traktowałbym jako HOŁD,
oddany właśnie TYM ZWYKŁYM.


Z LITERATURY PIĘKNEJ O POWSTANIU:
Miron Białoszewski: "Pamiętnik z powstania warszawskiego".

Posted: Mon Dec 06, 2010 6:05 pm
by jan
Hołd nie musi znaczyć fałsz.

Musimy zacząć doceniać twórczość,
jeśli nie ponad, to przynajmniej w tym samym stopniu, co ofiarę i bohaterstwo w boju.