Wysokie posłannictwo kultury... hmm...
Moderators: Anonymous, jan, Moderatorzy
Wysokie posłannictwo kultury... hmm...
Wysokie posłannictwo kultury... hmmm...
Kultura - to godne, w miarę zasobne życie.
Kultura to nie (używając słów Boya) bełkot "o pruskich gwałtach, o modernie i secesji".
Kultura to czysta łazienka, dotrzymane słowo, punktualność, sprzątanie po sobie,
czyste gacie i koszula pod świetnym żupanem lub sukmaną, pociągi jeżdżące zgodnie z rozkładem jazdy;
kultura to - w głowie to, co na dyplomie, odpowiedzialność za własne słowa i czyny,
za własne dzieci i starych rodziców...
Kultura - to nie dyskurs o rzeczach bezsensownych i niezrozumiałych, to nie bazgroły, wygibusy i hałasowanie,
kultura to praca, służba, obowiązek - który może zaowocować PRAWAMI.
Tam gdzie prawa są pierwsze, a obowiązki drugie, tam nie ma praw - jest bezprawie,
tam nie ma kultury.
SZTUKA - to element KULTURY, też służebny wobec ŻYCIA...
ŻYCIA, które jest cudownym przypadkiem,
a CZŁOWIEK jest kwiatem na drzewie życia...
a kultura jest wonią, barwą kwiatu...
Wszystko, co ponad człowiekiem, ponad materią - to wytwór oderwanej od życia ludzkiej wyobraźni.
Oderwało się, poszybowało w Kosmos, skondensowało w doktrynę - opadło, zaćmiło... WSPAKULTURA!
Kulturo, bądź wonią, barwą - w służbie życia!
Kultura - to godne, w miarę zasobne życie.
Kultura to nie (używając słów Boya) bełkot "o pruskich gwałtach, o modernie i secesji".
Kultura to czysta łazienka, dotrzymane słowo, punktualność, sprzątanie po sobie,
czyste gacie i koszula pod świetnym żupanem lub sukmaną, pociągi jeżdżące zgodnie z rozkładem jazdy;
kultura to - w głowie to, co na dyplomie, odpowiedzialność za własne słowa i czyny,
za własne dzieci i starych rodziców...
Kultura - to nie dyskurs o rzeczach bezsensownych i niezrozumiałych, to nie bazgroły, wygibusy i hałasowanie,
kultura to praca, służba, obowiązek - który może zaowocować PRAWAMI.
Tam gdzie prawa są pierwsze, a obowiązki drugie, tam nie ma praw - jest bezprawie,
tam nie ma kultury.
SZTUKA - to element KULTURY, też służebny wobec ŻYCIA...
ŻYCIA, które jest cudownym przypadkiem,
a CZŁOWIEK jest kwiatem na drzewie życia...
a kultura jest wonią, barwą kwiatu...
Wszystko, co ponad człowiekiem, ponad materią - to wytwór oderwanej od życia ludzkiej wyobraźni.
Oderwało się, poszybowało w Kosmos, skondensowało w doktrynę - opadło, zaćmiło... WSPAKULTURA!
Kulturo, bądź wonią, barwą - w służbie życia!
jan urbanik
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Łacińska CULTURA oznaczała UPRAWIANIE, DOSKONALENIE -
- początkowo tylko ROLI (ziemi),
potem WSZELKIEJ MATERII, poddającej się uprawie/doskonaleniu,
wreszcie DUCHA.
W tym znaczeniu CULTURA zasadniczo była kontynuacją
greckiej PAIDEI, oznaczającej CAŁOŚCIOWE FORMOWANIE CZŁOWIEKA.
Przykład:
KSIĄŻKA jako wytwór materii jest warta KILKA ZŁOTYCH
(papier + klej/nici + farba ...),
jednak gdy ta książka zawiera np. "PAŃSTWO" PLATONA,
gotowi jesteśmy dać za nią KILKADZIESIĄT, a nie kilka złotych...
Tym właśnie różni się człowiek od zwierzęcia, że uznaje
PRYMAT DUCHA NAD MATERIĄ.
Podsumowując:
"CULTURA ANIMI PHILOSOPHIA EST"
(Cicero - Tusc.).
- początkowo tylko ROLI (ziemi),
potem WSZELKIEJ MATERII, poddającej się uprawie/doskonaleniu,
wreszcie DUCHA.
W tym znaczeniu CULTURA zasadniczo była kontynuacją
greckiej PAIDEI, oznaczającej CAŁOŚCIOWE FORMOWANIE CZŁOWIEKA.
Przykład:
KSIĄŻKA jako wytwór materii jest warta KILKA ZŁOTYCH
(papier + klej/nici + farba ...),
jednak gdy ta książka zawiera np. "PAŃSTWO" PLATONA,
gotowi jesteśmy dać za nią KILKADZIESIĄT, a nie kilka złotych...
Tym właśnie różni się człowiek od zwierzęcia, że uznaje
PRYMAT DUCHA NAD MATERIĄ.
Podsumowując:
"CULTURA ANIMI PHILOSOPHIA EST"
(Cicero - Tusc.).
//Tym właśnie różni się człowiek od zwierzęcia, że uznaje
PRYMAT DUCHA NAD MATERIĄ. //
Nie uznaję prymatu ducha, nic nie wiem o duchach.
Jestem sama materia.
Znaczy - nie jestem człowiekiem.
PRYMAT DUCHA NAD MATERIĄ. //
Nie uznaję prymatu ducha, nic nie wiem o duchach.
Jestem sama materia.
Znaczy - nie jestem człowiekiem.
jan urbanik
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Niestety historia ludzkości zbyt często udowodniała, że przezwyciężając (i to nie zawsze) w życiu codziennym, duch zbyt czesto nie wytrzymuje próby sytuacją ekstremalną, i ustępuje materii. Różniąc się w czymś od zwierzęcia, człowiek zwierzęciem pozostaje. Najmniej potrzebnym na Ziemi zwierzęciem, i najbardziej okrutnym, wbrew istnieniu kultury.
Proszę cię, duszo moja, bądźże mi szaloną...
- Adam Zwoiński
- Członek Stowrzyszenia
- Posts: 205
- Joined: Tue Jun 15, 2010 4:01 pm
Nadal nie wiem co to duch i co znaczy jego prymat.
Moje myślenie i pisanie jest produktem materii:
materialne oko, uszy, nos, smak, ciało czujące dotyk - to materia,
mózg, materialny procesor przetwarza bodźce materialnego świata w INFORMACJĘ,
którą materialną ręka wklepuję w materialny komputer.
Ameba, glon, moja Aza, ja - to materia zorganizowana w życie,
wszelkie duchy, dusze, bogi - to produkty materii, twory ludzkiego umysłu,
MATERII PRZETWARZAJĄCEJ INFORMACJĘ.
Moje myślenie i pisanie jest produktem materii:
materialne oko, uszy, nos, smak, ciało czujące dotyk - to materia,
mózg, materialny procesor przetwarza bodźce materialnego świata w INFORMACJĘ,
którą materialną ręka wklepuję w materialny komputer.
Ameba, glon, moja Aza, ja - to materia zorganizowana w życie,
wszelkie duchy, dusze, bogi - to produkty materii, twory ludzkiego umysłu,
MATERII PRZETWARZAJĄCEJ INFORMACJĘ.
jan urbanik
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
NAPRAWDĘ?!?
A gdzie i kiedy WIDZIAŁEŚ MYŚL, o której piszesz?
A widziałeś gdzieś i kiedyś np. KOŁO lub ZBIÓR PUSTY czy powiedzmy LICZBĘ "PI"??
Argument
"CZEGO NIE WIDZĘ, TO NIE ISTNIEJE"
jest to
"ARGUMENT" MAŁEGO DZIECKA,
a nie
dorosłego człowieka...
Pół żartem, pół serio:
HUGO STEINHAUS - "MIĘDZY DUCHEM A MATERIĄ POŚREDNICZY MATEMATYKA" (PWN 2000).
A gdzie i kiedy WIDZIAŁEŚ MYŚL, o której piszesz?
A widziałeś gdzieś i kiedyś np. KOŁO lub ZBIÓR PUSTY czy powiedzmy LICZBĘ "PI"??
Argument
"CZEGO NIE WIDZĘ, TO NIE ISTNIEJE"
jest to
"ARGUMENT" MAŁEGO DZIECKA,
a nie
dorosłego człowieka...
Pół żartem, pół serio:
HUGO STEINHAUS - "MIĘDZY DUCHEM A MATERIĄ POŚREDNICZY MATEMATYKA" (PWN 2000).
Aaaa!
Czyli duchem jest myśl, liczba pi, zapewne również pojęcie demokracji, cywilizacji, dobra i piękna...
A muzyka którą słyszę czym jest?
Czyli duchem jest myśl, liczba pi, zapewne również pojęcie demokracji, cywilizacji, dobra i piękna...
A muzyka którą słyszę czym jest?
jan urbanik
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Cie choroba...
Kto zaczął wątek dyskusyjny "W zdrowym ciele ZDROWY DUCH"?
A wyżej sam napisałeś, że "przetwarzanie informacji" ISTNIEJE, ale przecież
NIE WIDAĆ GO, NIE SŁYCHAĆ, NIE MA ZAPACHU ANI SMAKU, NIE DA SIĘ GO DOTKNĄĆ...
I tak właśnie jest: pojęcia, osądy i rozumowania ISTNIEJĄ, choć
NIEWIDZIALNE, NIESŁYSZALNE, BEZ ZAPACHU, BEZ SMAKU, NIEMOŻLIWE DO DOTKNIĘCIA.
Podsumowując:
"MENS SUMATUR PRO ESSENTIA ANIMAE"
(Aquinas - De veritate).
Kto zaczął wątek dyskusyjny "W zdrowym ciele ZDROWY DUCH"?
A wyżej sam napisałeś, że "przetwarzanie informacji" ISTNIEJE, ale przecież
NIE WIDAĆ GO, NIE SŁYCHAĆ, NIE MA ZAPACHU ANI SMAKU, NIE DA SIĘ GO DOTKNĄĆ...
I tak właśnie jest: pojęcia, osądy i rozumowania ISTNIEJĄ, choć
NIEWIDZIALNE, NIESŁYSZALNE, BEZ ZAPACHU, BEZ SMAKU, NIEMOŻLIWE DO DOTKNIĘCIA.
Podsumowując:
"MENS SUMATUR PRO ESSENTIA ANIMAE"
(Aquinas - De veritate).
Nu i już jesteśmy bardzo bliziutko żeby zamiast księży czcić matematyków :). Już się ciesze ;). A może nawet komputery..., bo z łatwością sobie radzą z PI, zbiorem pustym (jak ktoś nie widzi co jest w środku). Właśnie na to Jan chyba wskazywał :). Trzeba wziąć okulary, szkło powiększające i do mózgu :)....mg_gdynia wrote:NAPRAWDĘ?!?
A gdzie i kiedy WIDZIAŁEŚ MYŚL, o której piszesz?
A widziałeś gdzieś i kiedyś np. KOŁO lub ZBIÓR PUSTY czy powiedzmy LICZBĘ "PI"??
Argument
"CZEGO NIE WIDZĘ, TO NIE ISTNIEJE"
jest to
"ARGUMENT" MAŁEGO DZIECKA,
a nie
dorosłego człowieka...
Pół żartem, pół serio:
HUGO STEINHAUS - "MIĘDZY DUCHEM A MATERIĄ POŚREDNICZY MATEMATYKA" (PWN 2000).
nie ma podpisu :)
kultura... tradycja
Kultura - to życie w ucywilizowanych formach,
więc w jakiś sposób sformalizowane, zrytualizowane, przewidywalne...
rozróżniamy gest powitania od gestu żebraczego.
Kultura to nie bełkot o rzeczach wzniosłych, tak wzniosłych, że dla wszystkich niezrozumiałych.
Kultura to pamięć przeszłości - przemyślanej, przetrawionej, przewartościowanej -
i wnioski z tego dla dziś i dla jutra.
-------------------
Było heroiczne umieranie na barykadach trupa miasta: był głód, smród, obrzydzenie, cierpienie, zbrodnia, heroizm, tchórzostwo, podłość...
Wszystko tam było - OPRÓCZ SENSU.
Minęły lata, czwarte pokolenie zwiedza Muzeum Powstania.
Nie ma w nim bólu straty bliskich, ponurej, śmierdzącej obrzydliwości kanałów, smrodu rozkładających się trupów, głodu lęku, głupoty...
Żyją heroiczne wspomnienia, oderwane od wszelkich okropności-zbrodniczości wojny,
żyje fałszywy patos.
I truje.
Książki o powstaniu warszawskim
1. Zbigniew "Sczerba" Blichewicz:
Tryptyk powstańczych wspomnień. Dni "Krwi i chwały" czy obłędu i nonsensu
2. Jan Ciechanowski:
Powstanie warszawskie. Zarys podłoża politycznego i dyplomatycznego
więc w jakiś sposób sformalizowane, zrytualizowane, przewidywalne...
rozróżniamy gest powitania od gestu żebraczego.
Kultura to nie bełkot o rzeczach wzniosłych, tak wzniosłych, że dla wszystkich niezrozumiałych.
Kultura to pamięć przeszłości - przemyślanej, przetrawionej, przewartościowanej -
i wnioski z tego dla dziś i dla jutra.
-------------------
Było heroiczne umieranie na barykadach trupa miasta: był głód, smród, obrzydzenie, cierpienie, zbrodnia, heroizm, tchórzostwo, podłość...
Wszystko tam było - OPRÓCZ SENSU.
Minęły lata, czwarte pokolenie zwiedza Muzeum Powstania.
Nie ma w nim bólu straty bliskich, ponurej, śmierdzącej obrzydliwości kanałów, smrodu rozkładających się trupów, głodu lęku, głupoty...
Żyją heroiczne wspomnienia, oderwane od wszelkich okropności-zbrodniczości wojny,
żyje fałszywy patos.
I truje.
Książki o powstaniu warszawskim
1. Zbigniew "Sczerba" Blichewicz:
Tryptyk powstańczych wspomnień. Dni "Krwi i chwały" czy obłędu i nonsensu
2. Jan Ciechanowski:
Powstanie warszawskie. Zarys podłoża politycznego i dyplomatycznego
jan urbanik
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Godni potępienia są POLITYCZNI I WOJSKOWI PRZYWÓDCY POWSTANIA,
którzy WIEDZIELI, że na pomoc Sowietów liczyć nie można,
zaś Alianci Zachodni są zbyt daleko, żeby pomóc...
NIE POTĘPIAŁBYM natomiast ZWYKŁYCH LUDZI,
którzy chcieli szczerze walczyć z Niemcami.
To MUZEUM traktowałbym jako HOŁD,
oddany właśnie TYM ZWYKŁYM.
Z LITERATURY PIĘKNEJ O POWSTANIU:
Miron Białoszewski: "Pamiętnik z powstania warszawskiego".
którzy WIEDZIELI, że na pomoc Sowietów liczyć nie można,
zaś Alianci Zachodni są zbyt daleko, żeby pomóc...
NIE POTĘPIAŁBYM natomiast ZWYKŁYCH LUDZI,
którzy chcieli szczerze walczyć z Niemcami.
To MUZEUM traktowałbym jako HOŁD,
oddany właśnie TYM ZWYKŁYM.
Z LITERATURY PIĘKNEJ O POWSTANIU:
Miron Białoszewski: "Pamiętnik z powstania warszawskiego".
Hołd nie musi znaczyć fałsz.
Musimy zacząć doceniać twórczość,
jeśli nie ponad, to przynajmniej w tym samym stopniu, co ofiarę i bohaterstwo w boju.
Musimy zacząć doceniać twórczość,
jeśli nie ponad, to przynajmniej w tym samym stopniu, co ofiarę i bohaterstwo w boju.
jan urbanik
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Who is online
Users browsing this forum: Amazon [Bot] and 3 guests