Co to oznacza zgodnie z prawem? Nie pamiętam zęby mowa była o zamężnej kobiecie.
Poza tym to by wypadało nie rozgrzeszać :) byłoby łatwiej walczyć ze zjawiskiem ;)...
mg_gdynia wrote:
2. EWANGELIA - "Nawrócona jawnogrzesznica" była k...ą,
ale po spotkaniu z Jezusem nawróciła się i PRZESTAŁA BYĆ PROSTYTUTKĄ,
właśnie w tym momencie stając się przyzwoitą kobietą.
A wiec nawet zgodnie z Ewangelia jest nadzieja :). Ale jak kobieta musi jeść a to jest jedyna możliwość na zarobek (patrz kraje afrykańskie) to trudno sięgacz do takich wysokich argumentów...
mg_gdynia wrote:
Ja nie mówię o prawie, tylko o MORALNOŚCI,
która jest od prawa ważniejsza...
No Moralność katolicka może to i nie pochwala (choć podejrzewam nie nazywa takie zachowanie cudzołóstwem). Poza tym w nowych czasach to mało kto się żeni z dziewicami nawet w Polsce (I DOBRZE!). Ale w Historii są znane inne morale opierające się na inne religie (gdzie można mieć np. 10 Zon i Kobietę zabić przez ukamienowanie właśnie za to ...).
I wlasnie dlatego (jak jestesmy na Zachodzie, a nie Wschodzie :) ) to jedynie co mamy do oceny jest PRAWO!!! (Przypominam dyskusie o rzymsko-zachodniej cywilizacji!).
mg_gdynia wrote:
"Jak kobieta musi jeść"...
...to może zatrudnić się przy gotowaniu, zmywaniu, sprzątaniu,
opiece nad dziećmi, staruszkami lub chorymi,
ale Z PEWNOŚCIĄ nie musi się k...ić!
Nie wiem czy się może. To jest pytanie na które nie umiem odpowiedzieć. A skoro tak, to nie mogę osądzać.
...to może zatrudnić się przy gotowaniu, zmywaniu, sprzątaniu,
opiece nad dziećmi, staruszkami lub chorymi,
ale Z PEWNOŚCIĄ nie musi się k...ić!//
Nie miałbym odwagi tak stanowczo zachęcać bliźnich do życia w "cnocie",
opieki nad staruszkami lub chorymi...
Swoją postawą, własnym przykładem świecić, dając siebie bliźnim - to budzi mój szacunek,
ton prokuratorski (prokurator od moralności) budzi mój strach.
Wyrozumiałość, przebaczanie, wymaganie od siebie więcej niż od bliźnich - ta postawa jest mi bliższa.
jan urbanik
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
W kontekście dyskusji na temat "diew radosti" jak to delikatnie ktoś je mianował w literaturze rosyjskiej, proszę mg_gdynię rozpatrzyć dwie sytuacje i odpowiedzieć, czy wobec wypowiedzianej opinii o k....niu się, przyzwoitości i innych cnotach, można owe kobiety zaliczyć do prostytutek czy do jakiejś innej kategorii.
1) Kobieta wychodzi zamąż i nie zdradza, ale zamąż wyszła dla pieniędzy (miejsca w społeczeństwie, sławy, nowego futra.....), i, odpowiednio do sytuacji, wykonuje obowiązki małżeńskie też po to właśnie.
2) Kobieta nie otrzymuje pieniędzy za swoje "usługi", ale ma mały, dość często spotykany zwyczaj spać z tym, który się spodobał. No, np, poznała na dyskotece - i do łóżka. Partnerów zmienia raz na N czasu.
Co do ostatniej zaś Pana wypowiedzi - no, po pierwsze, podejrzewam, że w taki sposób Pan by dużo nie zarobił... Poza tym emancypacja, proszę pana, to jest rzecz dość niekonkretna i proszę mi wierzyć, wbrew ogólnie przyjętej opinii, że "kobieta się zrównała z mężczyzną" - nie zawsze to jest tak, więc mężczyzna a priori dotychczas ma trochę więcej szans w sprawie pracy.
A proszę się podzielić niezwykle przydatnym, ależ tak mgliście opisanym doświadczeniem... jak Pan się utrzymuje bez pracy i bez k...ienia się? I za jakie "swoje" Pan żyje? Bo, przepraszam, jedyny obraz, który mi się w świadomości namalował po przeczytaniu Pana wypowiedzi - to Pan z toporem w ręku rozwalający kolejne krzesło teściowej.
Kościół z seksu zrobił grzech, myślę, że to jest nieporozumienie - i błąd Kościoła.
Pan Bóg, myślę, stworzył odpowiednie damskie i męskie instrumenty, by je używać.
W stosunkach między partnerami winna obowiązywać przyzwoitość.
Wszystkie nad-użycia, z krzywdą dla bliźniego, powinny pociągać za sobą sankcje obyczajowe, moralne, prawne.
Rozpasanie seksualne w młodym wieku, kiedy cała energia idzie w seks,
a nie budowanie osobowości, uczenie się zawodu, jest zagrożeniem dla cywilizacji;
dzieciom i młodzieży należy przedstawić urozmaiconą ofertę rozwojową,
ale...
kto by sobie takimi drobiazgami zaprzątał głowę.
Maciej, wyluzuj się!
I zrozum wreszcie - po co "Bóg stworzył mężczyznę i kobietę, stworzył je".
jan urbanik
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Czyli jeżeli uprawiam seks z ukochanym:
- raz - powinien być moim mężem
- dwa - powinniśmy to robić wyłącznie w celu urodzenia dziecka.
Jak wygląda w tym kontekście:
- seks dla przyjemności (co nie wyklucza perspektywy dziecka, ale nie tu i teraz)
- kontracepcja
- seks nie z oficjalnym mężem, ale z mężczyzną, którego się kocha i ze stałym partnerem.
Oraz - jak wygląda sprawa z seksem PO urodzeniu dziecka, skoro podstawowy cel już jest spełniony... Czy w takiej sytuacji można seks traktować jako źródło przyjemności, czy jednak znów musimy dążyć do urodzenia kolejnego dziecka, i traktować miłość fizyczna wyłącznie jako środek?
Mogę poprawić formę i wstawić formę bezosobową, czyli "uprawia się, kocha się, robi się, rodzi się". Sens się nie zmieni. Chciałabym usłyszeć Pana odpowiedź: jak wg Pana i Pana religii w kontekście wypowiedzianych przez Pana zasad wyglądają opisane powyżej przeze mnie sytuacje.