ogłoszenie na fejsbuku wyglądało tak:
Zapraszamy do Biblioteki Społecznej na DEBATĘ "Przyszłość demokracji w Polsce"
Panelistami mają być: dr Piotr Uziębło (prawnik konstytucjonalista,
autor książek "Demokracja partycypacyjna" i "Inicjatywa ustawodawcza obywateli", http://www.prawo.ug.edu.pl/pracownik/p ... eblo.html),
Mateusz Mirys (student kulturoznawstwa na Uniwersytecie Łódzkim, członek Młodych Socjalistów),
Jakub Świderski (niezależny kandydat na prezydenta Sopotu)
i Artur Dziambor (stowarzyszenie "Koliber", http://gdynia-cisowa.info/index.php?mo ... 5&path=169).
Zapraszamy wszystkich zainteresowanych młodością, socjalistami i demokracją.
Wstęp wolny!
pod zaproszeniem odezwało się dwie osoby:
Tomasz Orzechowski
Żałuję, że nie wezmę udziału, bo chętnie bym się dowiedział co osoba z "Kolibra" ma do powiedzenia o demokracji. Chyba tylko to, że dwie osoby z Młodzieży Wszechpolskiej przegłosują jedną aktywistkę walczącą o prawa człowieka. Czy jak to tam było...
piątek, 13:57 · Lubię to! ·
Maciek Hofmann lubi to..
Grzegorz Wszelaczyńsk
i mogę jedynie odpowiedzieć za Jeffersona: prawa regulowane są przez konstytucję i gwarantowane przez Państwo, tym samym nie podlegają regułom demokracji.
Ogólonie demokracja jest do kitu - zawsze będzie rządem większości - na przykład lewactwa nad trzeźwomyślącymi (dla sprawiedliwości trzeba przyznać, ze może być i odwrotnie ale to rzadkie szczęście) ;)
Wczoraj o 11:38 · Lubię to!.
Tomasz Orzechowski Na przykład nie masz racji.
Wczoraj o 19:27 · Lubię to!
===============================================
Byłem obserwatorem, zabrałem też głos w debacie
ale nie powiedziałem nic poza tym, z czym się na tym forum produkuję.
Debata była młoda młodością debatujących.
Była gloryfikacja demokracji bezpośredniej z żalami, że daleko nam do niej,
były rozważania o systemie wyborczym, który dałby szanse ugrupowaniom nieparlamentarnym.
Brakło mi diagnozy świadomości "przeciętnej społecznej" i stanu elit,
a bez tego debata musiała być młoda;
była budowaniem bez uwzględnienia społecznego podłoża.
Cieszę się, że debata się odbyła i chętnie poświecę swój czas,
by podobne przedsięwzięcie powtórzyć.
Była debata o demokracji
Moderators: Anonymous, jan, Moderatorzy
Była debata o demokracji
Last edited by jan on Sun Jul 24, 2011 8:19 pm, edited 1 time in total.
jan urbanik
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Re: Była debata o demokracji
Jako współorganizator również i tu odczuwam obowiązek jakiegoś odniesienia się. Debata niewątpliwie miała swoje wady: zbyt dużo czasu na (summa summarum merytorycznie dość nierówną) dyskusję panelistów kosztem dyskusji z salą, archaiczny i oparty na w znacznej mierze nieuzasadnionych dystynkcjach podział na "głosy ekspertów" przeciwstawiane "pytaniom z sali", zbyt duży rozrzut poruszanych zagadnień i aspektów problemu, rozdźwięk między "godłem" całego projektu ("Demokracja bezpośrednia"), który faktycznie był jednym z wątków dyskusji a formalnym tematem spotkania ("Przyszłość demokracji w Polsce"), który z kolei został chyba dość słabo zarysowany. Trochę za bardzo skupiano się na mechanizmach instytucjonalnych (zwł. technikaliach wyborczych i referendalnych) kosztem codziennej praktyki demokratycznej. Dobrym prognostykiem wydaje mi się jednak fakt, że większość uczestników dyskusji zdawała się zgadzać co do konieczności postrzegania demokracji w sposób wykraczający poza schemat wyborczego rytuału, a materializujący się w relacjach władz ze społeczeństwem oraz samoorganizacji społecznej wokół wspólnych interesów (np. pracowniczych czy mieszkalnych).
Zaznaczam, że nie miałem bezpośredniego wpływu na dobór panelistów - do moich obowiązków należało potwierdzenie obecności każdego z nich oraz zapewnienie miejsca na debatę. Niczego nie ujmując ogółowi zebranych, najmocniejszymi punktami debaty były (moim zdaniem wnoszące najwięcej) wypowiedzi dr. Uziębły i Jakuba Świderskiego oraz siedzącego na sali Janusza Waluszki (czyli - odpowiednio: badacza zajmującego się naukowo tym obszarem zagadnień, praktyka lokalnej demokracji - ex-samorządowca i działacza oraz praktyka oddolnej działalności i zarazem myśliciela-badacza historii walk społecznych).
Ten zarzut wydaje mi się chybiony. Przesłanka słabego stanu świadomości społecznej była zawarta niejako implicite w założeniach dyskusji, co widoczne było w całym jej przebiegu (przykłady sytuacji ugrupowań pozaparlamentarnych, prasy spoza oligopolu medialnego), co więcej, z toku wielu wypowiedzi przezierało trafne rozpoznanie przyczyn tej sytuacji, czyli celowych działań elit "psujących polską rybę od głowy". Od siebie dodam, że uporczywe mantry o niskim stanie świadomości od niepamiętnych czasów stanowią nieodzowny element większości spotkań środowisk niszowych wszelkiej orientacji, gdzie (wbrew pozorom!) pełnią rolę moralno-psychicznego leku uspokajającego (wg schematu: "społeczeństwo jest nieuświadomione i zmanipulowane" vs nasza kilkunastoosobowa grupka niosąca kaganek oświaty). Nic z tego nie wynika poza - paradoksalnie - dobrym samopoczuciem (ignorowanie istnienia innych niszowych grupek mających podobne diagnozy a czasami nawet recepty jest nieodzownym elementem schematu, wynikającym z jego "logiki"). Nie sztuką jest stwierdzić, że "jest źle" (dziś na przyznanie tego pozwolą sobie czasem nawet mainstreamowe media, choćby dla zaspokojenia potrzeb konsumenckich "sfrustrowanych" albo w swym mniemaniu "kontestujących" grup czytelniczych) - sztuką jest podjęcie adekwatnych działań zapobiegawczych i naprawczych.
Zaznaczam, że nie miałem bezpośredniego wpływu na dobór panelistów - do moich obowiązków należało potwierdzenie obecności każdego z nich oraz zapewnienie miejsca na debatę. Niczego nie ujmując ogółowi zebranych, najmocniejszymi punktami debaty były (moim zdaniem wnoszące najwięcej) wypowiedzi dr. Uziębły i Jakuba Świderskiego oraz siedzącego na sali Janusza Waluszki (czyli - odpowiednio: badacza zajmującego się naukowo tym obszarem zagadnień, praktyka lokalnej demokracji - ex-samorządowca i działacza oraz praktyka oddolnej działalności i zarazem myśliciela-badacza historii walk społecznych).
jan wrote:Brakło mi diagnozy świadomości "przeciętnej społecznej" i stanu elit,
a bez tego debata musiała być młoda;
była budowaniem bez uwzględnienia społecznego podłoża.
Ten zarzut wydaje mi się chybiony. Przesłanka słabego stanu świadomości społecznej była zawarta niejako implicite w założeniach dyskusji, co widoczne było w całym jej przebiegu (przykłady sytuacji ugrupowań pozaparlamentarnych, prasy spoza oligopolu medialnego), co więcej, z toku wielu wypowiedzi przezierało trafne rozpoznanie przyczyn tej sytuacji, czyli celowych działań elit "psujących polską rybę od głowy". Od siebie dodam, że uporczywe mantry o niskim stanie świadomości od niepamiętnych czasów stanowią nieodzowny element większości spotkań środowisk niszowych wszelkiej orientacji, gdzie (wbrew pozorom!) pełnią rolę moralno-psychicznego leku uspokajającego (wg schematu: "społeczeństwo jest nieuświadomione i zmanipulowane" vs nasza kilkunastoosobowa grupka niosąca kaganek oświaty). Nic z tego nie wynika poza - paradoksalnie - dobrym samopoczuciem (ignorowanie istnienia innych niszowych grupek mających podobne diagnozy a czasami nawet recepty jest nieodzownym elementem schematu, wynikającym z jego "logiki"). Nie sztuką jest stwierdzić, że "jest źle" (dziś na przyznanie tego pozwolą sobie czasem nawet mainstreamowe media, choćby dla zaspokojenia potrzeb konsumenckich "sfrustrowanych" albo w swym mniemaniu "kontestujących" grup czytelniczych) - sztuką jest podjęcie adekwatnych działań zapobiegawczych i naprawczych.
Debata była polityczna, dotyczyła głownie mechanizmów wyborczych
i DEMOKRACJI, która została implicite uznana za wartość i nie była definiowana,
pojęcie "stan wojenny" było wypowiadane tak, że powinno się odczuć grozę...
Nie spodziewałem się, że ta debata omówi wszystko, załatwi cokolwiek.
Usłyszałem kilka stanowisk w kilku kwestiach - i wyszedłem z niej bogatszy.
Polityków mamy marnych i miernych, taką też mamy politykę;
marne jest jak społeczeństwo, które coraz to wyłania z siebie nadpsutą głowę.
Rzeczą najważniejszą nie są aktualne polityczne gry,
nikt nie jest w stanie dokonać cudu przemienienia mieszkańców w społeczeństwo,
--------------------------------------
Collegium Nobilium, Szkoła Rycerska, później Szkoła Główna...
Sczeźniemy, jeśli nie potrafimy stworzyć ośrodka (wielu ośrodków) wychowania i kształcenia elit.
"Nierządem stanie" już praktykowaliśmy.
//Nie sztuką jest stwierdzić, że "jest źle" (dziś na przyznanie tego pozwolą sobie czasem nawet mainstreamowe media,
choćby dla zaspokojenia potrzeb konsumenckich "sfrustrowanych" albo w swym mniemaniu "kontestujących" grup czytelniczych) -
sztuką jest podjęcie adekwatnych działań zapobiegawczych i naprawczych.//
Rzecz w tym, że jak kraj długi i szeroki, co przechodzień, co pasażer, co uczestnik spotkania -
to autor jedynie słusznej idei naprawienia świata, dajcie mu tylko ludzi i pieniądze.
Do pracy u podstaw i od podstaw nie ma chętnych,
a to tego typu praca właśnie weryfikuje naszą rzeczywistą wartość.
Z tych kręgów winni wywodzić się samorządowcy, politycy.
i DEMOKRACJI, która została implicite uznana za wartość i nie była definiowana,
pojęcie "stan wojenny" było wypowiadane tak, że powinno się odczuć grozę...
Nie spodziewałem się, że ta debata omówi wszystko, załatwi cokolwiek.
Usłyszałem kilka stanowisk w kilku kwestiach - i wyszedłem z niej bogatszy.
Polityków mamy marnych i miernych, taką też mamy politykę;
marne jest jak społeczeństwo, które coraz to wyłania z siebie nadpsutą głowę.
Rzeczą najważniejszą nie są aktualne polityczne gry,
nikt nie jest w stanie dokonać cudu przemienienia mieszkańców w społeczeństwo,
--------------------------------------
Collegium Nobilium, Szkoła Rycerska, później Szkoła Główna...
Sczeźniemy, jeśli nie potrafimy stworzyć ośrodka (wielu ośrodków) wychowania i kształcenia elit.
"Nierządem stanie" już praktykowaliśmy.
//Nie sztuką jest stwierdzić, że "jest źle" (dziś na przyznanie tego pozwolą sobie czasem nawet mainstreamowe media,
choćby dla zaspokojenia potrzeb konsumenckich "sfrustrowanych" albo w swym mniemaniu "kontestujących" grup czytelniczych) -
sztuką jest podjęcie adekwatnych działań zapobiegawczych i naprawczych.//
Rzecz w tym, że jak kraj długi i szeroki, co przechodzień, co pasażer, co uczestnik spotkania -
to autor jedynie słusznej idei naprawienia świata, dajcie mu tylko ludzi i pieniądze.
Do pracy u podstaw i od podstaw nie ma chętnych,
a to tego typu praca właśnie weryfikuje naszą rzeczywistą wartość.
Z tych kręgów winni wywodzić się samorządowcy, politycy.
jan urbanik
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Zgadzam się, że debaty powinny zaczynać się od wspólnych poszukiwań definicji swojego przedmiotu. Nie wykonanie tego kroku było jedną ze słabości letniej dyskusji, z której warto wyciągnąć wnioski. Swoją drogą chętnie przeanalizowałbym na spokojnie jeszcze raz cały jej przebieg.jan wrote:Debata była polityczna, dotyczyła głownie mechanizmów wyborczych
i DEMOKRACJI, która została implicite uznana za wartość i nie była definiowana,
pojęcie "stan wojenny" było wypowiadane tak, że powinno się odczuć grozę...
Analogia, aby przynosiła efekty, musi w przynajmniej jednym swym członie być adekwatna do powszechnego stanu wiedzy lub doświadczenia. Czy ryba może wyłaniać z siebie coraz to nową głowę?jan wrote:Polityków mamy marnych i miernych, taką też mamy politykę;
marne jest jak społeczeństwo, które coraz to wyłania z siebie nadpsutą głowę.
Mam wrażenie, że na spotkaniach, w popularnych lub niszowych debatach itp. cierpimy raczej na brak świeżych i nowych idei. Zauważ, że gros podawanych w trakcie debaty przykładów lepszego od polskiej praktyki funkcjonowania mechanizmów demokratycznych pochodził... z zagranicznego głównego nurtu polityki.jan wrote:Rzecz w tym, że jak kraj długi i szeroki, co przechodzień, co pasażer, co uczestnik spotkania -
to autor jedynie słusznej idei naprawienia świata, dajcie mu tylko ludzi i pieniądze.
Who is online
Users browsing this forum: Amazon [Bot] and 1 guest